Ona... Przejrzystym strumieniem była, delikatnym powiewem wiatru, niezniszczalną skałą. Jedyną prawdą w tym całym kłamstwie. Cichy trzask. Złamana, moja miłości... zostałaś złamana. Jak gałąź, na pół, na pół. I kto Cię teraz zechcę? Miłości, kto Cię taką zechcę ? Bolesną?