***
olbrzymie kłęby burego dymu nie tracące swej barwy
odrapane budynki obwieszone jaskrawymi szyldami
miasto rysujące się nikłymi liniami
jakby bez życia...
środkiem ulicy szli tędy wszyscy prędko prędko
inny człowiek zatrzymał się zdjął kapelusz
ręce wsunął w rękawy i patrzał silnymi oczyma
z drugiej strony równo uroczo płynęła rzeka o barwach czystych
wprawiła go w zdumienie
tonął w zieleni drzew
pogubił
w zadumaniu wytaczała się łza westchnienie
czuł szczęście
Autor
2192 wyświetlenia
21 tekstów
0 obserwujących