Menu
Gildia Pióra na Patronite

Pod wiatr...

Obiecali miłość i świat bezpieczny.
Obiecali spokój i że nie zazna głodu.
Obiecali…przed Bogiem na wieki.
I wszystko zaprzepaścili w swoim nałogu.

Rodzice nie godni tego miana.
W butelce topiący uczucia.
Budzący się na kacu z rana.
Bez radości, bez miłości bez czucia.

Na ulicy znalazł spokój ducha.
Ulica stała się jego domem.
I choć czasami wiatr w piersi mu dmuchał.
Ze łzami w oczach szedł ciągle do przodu.

Ludzie go skreślili, bo syn alkoholików.
Wychowany w patologicznej rodzinie.
Pewnie pełno w nim złych nawyków.
Pewnie tak jak oni nurtem nałogu popłynie.

Wielkie było ich zdziwienie.
Gdy po latach spotkali się z tym mężczyzną.
Oni wódką doszczętnie zniszczeni.
On szczęśliwy z szczęśliwą rodziną.

A morał tego wiersza jest oczywisty.
I nie wszystkim jeszcze znany.
Ci, co przekreślają innych ludzi z góry,
Sami często przez los są okrutnie karani.

190 743 wyświetlenia
1575 tekstów
600 obserwujących
  • AnuSs_x32

    25 August 2010, 15:36

    to jest takie cudowne...
    Tak pięknie napisane...
    Łza w oku się kręci..
    IDEALNIE.

  • Bogdan Z

    24 August 2010, 12:20

    znaleźć wolny czas w ...międzyczasie :)

  • Seneka 18

    24 August 2010, 12:19

    Dziękuję serdecznie za opinie.Czy można to nazwać weną?Opisuję jakieś historie albo to,co myślę :).Czasu też mam niewiele,trochę piszę w domu trochę w robocie :).Wszystko w międzyczasie :).Pozdrawiam wszystkich.

  • Bogdan Z

    24 August 2010, 12:11

    podziwiam Gerardzie wenę i ...czas ....wolny czas jaki posiadasz :) pozdrawiam serdecznie :)

  • Przemio

    24 August 2010, 11:07

    jak ktoś zazna zło to później wie jak szanować dobro ; )

  • giulietka

    24 August 2010, 11:00

    Tak pięknie opowiedziałeś tę historię Gerardzie, że brak mi słów aby coś dodać. Piękne i autentyczne...