Oddam w dobre ręce…
Nie wiodło mnie tu światło,
ani żaden głos.
To Boska ręka w regularnych odstępach czasu,
wywołując ból matki,
kierowała na drogę,
która kosztowała mnie życie.
Jak się go teraz pozbyć,
by nie urazić nieomylnego Dawcy?
By nie wepchnąć matki w otchłań bólu,
silniejszego, niż wtedy.
Wystawić na sprzedaż?
Czy ostatecznie oddać w dobre ręce?
Zamienić się z kimś,
komu Stwórca nie przedłużył umowy,
a termin, zapisany drobnym drukiem,
którego nikt nie czyta,
zbliża się,
nie zważając na sens życia
Autor
4490 wyświetleń
35 tekstów
3 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!