Menu
Gildia Pióra na Patronite

STOCHASTYKA

Nie byłem DOMINANTEM,
choć WARTOŚĆ swoją miałem.
WARTOŚCI OCZEKIWANEJ,
całą noc poszukiwałem.
WARIANCJA jakaś wyszła
i KURTOZA też nie mała.
Ale kiedy wyszedł WYNIK,
to aż złość mnie dopadała.
ZDETERMINOWANY,
podszedłem do zadania.
Lecz spośród tych wyników,
zgadzała się MEDIANA.
Nie mogłem aż zasnąć,
nawet kawa mielona.
Była w smaku gorzka,
niczym ŚREDNIA WAŻONA.
WARTOŚĆ MINIMALNA,
za mało w kawie mleka.
WARTOŚĆ MAKSYMALNA,
za dużo wrzątku - wieta!
Więc cukru dodałem,
BIAŁYCH KULEK osiem.
I dwie CZARNE KULKI,
trzcinowy smak się rozszedł.
Włożyłem łyżeczkę,
MOMENT zamieszałem.
A ROZKŁAD NORMALNY,
już w smaku rozpoznałem.
ZDARZENIE LOSOWE,
wynikło samo z siebie.
Gdy DYSKRETNIE na książce,
zasnąłem w potrzebie.
Choć WZORÓW nie było,
nawet t-STUDENTA.
Pomimo WIELKICH LICZB,
mam PRAWO nie pamiętać.
Zbudziłem się rano,
na kartce BŁĘDNE FUNKCJE.
Więc RZUCIŁEM MONETĄ
czy na egzam pójdę.
Owa GRA LOSOWA,
zmusiła mnie do wyjścia.
PARADOKS HAZARDZISTY
to sprawa osobista.
Przed salą KOLEJKA,
jak po chleb dla konia.
Istny NIEPORZĄDEK
i NIERÓWNOŚĆ MARKOWA.
Zaś PRZESTRZEŃ UFNOŚCI
strasznie zaniżona.
Bo nikt nic nie umiał,
a ŚCIĄGI w majtkach chował.
Już KROCZYŁ PROFESOR,
więc zakończyć pora.
Bo czuje się jak jedna,
wielka NIEWIADOMA...

13 790 wyświetleń
177 tekstów
60 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!