Na krawędzi życia Zamkniętego w źrenicach Rozpacz woła o ratunek Smutek we mnie Widzę linię, sznurek - sznur Może, Ktoś usłyszy wołanie Wyjdzie na ratunek? Ona - balansuje na krawędzi Nie była u spowiedzi Zapomniała umyślnie... Czy to było logiczne ? Na krawędzi myśli - cud Jutro, nie dzisiaj się stanie Nowy lepszy sen wyśni Jeszcze nie czas na raki Podróż wśród gór do chmur Tu czeka ją trud bycia - życia Jeszcze jeden szczyt - ten - Do zdobycia - kolejny dzień Balansuje na krawędzi Tańcząc z nadziejami - Uśmiechając się czasami Ona - cały czas jest z nami - Miłość