Utopia
Mówią – żem piewca naiwności,
Zamknięty w murach utopijnych,
A kto zamknięty, ten pozbawiony szczerości,
Skazany na niebyt w czasach unijnych.
Bo mamy przecież znów jedną prawdę,
Romansów z Heglem nikt nie pamięta,
Cóż… Marks dzierży pordzewiałą szablę,
- tę samą, co w klasowych bólach poczęta.
Czemu o Kancie już nikt nie wspomni,
On pierwszy przewidział parabolę zdarzeń,
- lud tonący w swych imperatywach,
Których natury poznać nie był pomny…
Stąd mamy nowe pomniki równości,
- Atenom też ciążył geniusz Sokratesa,
Wszystko płaskie być musi!
- jak krzywa przezorności,
Ach czemu nikt dzisiaj nie czyta Cervantesa.
Tak, po sędziwych przodkach – te deliberacje,
Próżny trud, by potomnych post mortem nawracać,
Zbłądzą oni – jak zawsze, chcąc mieć jedną nację,
I jedną historię, którą wciąż będą skracać.
A wszyscy oni mają swój kapitel,
Zdolny do myśli sprzężonych z rozumem,
Lecz toczy ich wizja będąca tylko mitem,
- równość, co wiedzie lud na barykady.
Autor