młode serce drżało w obrazach i myślach ty miejsca wciąż pachniały tobą naszą swobodą kwitły bzy stare schody o trzeciej rano oddawały ciepło naszego spotkania późne powroty do domu westchnienia rozmyślania i odjechałeś na zawsze choć każdego roku wracałeś byłeś w tych samych miejscach nie mnie jednak tam zabierałeś jeszcze długo tliło się ognisko mojego uczucia do ciebie pogodziłam się z twoim wyborem z tym, że oszukiwałam siebie teraz po lat leniwym upływie gdy mam już swój cudowny świat przypomniałeś sobie dziewczynę i powracasz do tamtych dat nie bzy już nie będą kwitły tak samo po ognisku nie ma nawet popiołu schody bluszczem zarosły nie ma wejścia do tamtego ogrodu