Między okładkami a brzegiem pucharu
Kiedy przechodzisz krawędź,
Mimo ostrza zimnej stali,
Jesteś dalej
Niż śpiewający łabędź.
Wszystko po drugiej stronie
Boli pustką straty,
Ale te same rosną kwiaty
I taki sam ogień płonie.
Strząsane krople upartego deszczu
Można przecież pić.
Bez tego nie da się żyć,
Chyba, że jesteś kleszczem.
Szelestem kartek ukoi powieść
W obłoku sennej kawy.
Noc szorstkie strupy trawi,
By blizn tatuaże do świtu dowieźć.
Miłość miewa cień na twarzy
I słodki smak dotkniętych ust.
Miał rację z ciastkiem Marcel Proust,
Tyle się wciąż nam może zdarzyć.
Quid Quidem
42 058 wyświetleń
582 teksty
6 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!