matka była mi jak Ta - co wszystko przetrzyma lub jak wiatr który z ciszy powstał i w ciszę się obróci lecz nawet wspięty na czubki palców nie poznałem nigdy
oblicza wszystkich gwiazd
wygoiłem żałobę której pamięć w duszy mojej - w bezmiar urasta gdy wspomnienie do serca się wkrada by kiedyś bolesnym poderwać się skurczem
a to widmo ta rana w oczach półmartwe się mienią bo czymże jest wszystko co nie jest wiekuiste i bez końca
bezpowrotne święte utracone szczęścia są niczym kwiaty - które raz tylko zakwitły dla jednego słońca
Trudno tu coś dopowiedzieć, żeby nie spłoszyć tych kruchych jak bukiety ze szronu słów, zostawię więc tylko i aż słowa mojego ulubionego nie tylko poety...
Gdy z bezmiaru wyłaniałeś czas i opierałeś się na przeciwnym brzegu, usłyszałeś daleki mój płacz, i od wieków wiedziałeś, dlaczego.
Wiedziałeś, że takiej tęsknoty, która raz się napiła z Twych ócz, nie nasycą słoneczne zachwyty, lecz rozkrwawią jak brzegi róż.