Mało jest takich miejsc, Gdzie wychodząc z domu po chleb, Natychmiast pod ramiona jesteś chwycony. Usadowiają cię, moszczą i zaraz Lecisz na skrzydłach, jak duch. Nie każdy wie czym wszystkim znane uczucie, A to jest poezja.
Lot nad gniazdem, w którym każdego świtu, Klują się radości dnia. Defilują przed tobą Krokusy, pierwiosnki, przebiśniegi. Kalejdoskop oręża przedwiośnia.
Babcia siedzi na drewnianej skrzynce. Dłonią podpiera brodę, Jak o Matyskę wspiera się lud. Filozoficznie patrzy w Grojec. Rozważa wstecz, aby było wprzód.
Wnuczka dookoła niej tańczy, śpiewa, skacze. Coś jak mądrość potrzebuje być W orbicie Źródła.
Lecimy. Ale jak śmigłowiec, ten z Krakowa pilot, Każdego roku zatrzymuje nad krzyżem Wieńczącym Golgotę Beskidów, Tak my przystajemy przed krzyżem misyjnym, Tym przy cmentarzu I zapalamy płomień świecy tym co byli, Którzy stróżką potu za stróżką łez zaraz krwi, Położyli hardy dumny i wieczny fundament, Na którym my musimy siać i uprawiać Szczęście w suwerenności - dzisiejsze dni.