Menu
Gildia Pióra na Patronite

GRINAJLENDŻING

Leżę na zielonej trawie
Pod rudym dwumetrowym płotem.
W słońcu o upalnej tutaj temperaturze,
Dwadzieścia sześć stopni Celsjusza.

Zamykam oczy i drzwi do mojej ciszy.
Nawet myśli milkną, porwane
Przez wiatr z siankosów.

Cichość cicha i długo nic.
Pusto, a pełno.
Kto mnie zrozumie?

Ze szczęścia w uśmiech,
A więc przyplątały się,
Jakby na miotłach przyleciały,
Myśli o tamtych Fionach,
Tych koszmarnie brzydkich
I z tymi wiedźmowatorozpuszczonymi
Naturalnymi blondrudymi słomiastymi włosami.

Only dorysowałem im wyobraźnią trzylatka
Brody niczym zakapiorów bieszczadzkich
I miałem gotowe szekspirowskie
Wiedźmy z Makbeta.

No i takie myśli są podstawą
Wnioskowania, że jest się kimś,
A kimś jest tym kim chciało być.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!