Oddech katyńskich lasów
Las szumi wiatrem, pamięta ziemią,
Koronami drzew opowiada.
Tysięczne marsze bezbrzeżnych plemion
Zapisał w szorstkiej kory śladach.
Las, jak zmęczony swą troską ojczulek,
Katyńskim Duszom ocierał łzy,
Gdy drut kolczasty ranił, on czule
Kołysał wiedząc, że nie przyjdzie świt.
Patrzył na tchnące spirytem cienie,
Tępe gąsienice żrące liście życia,
Zbierał każdej kropli krwawe ciszy lśnienie
I trzyma je w sobie do każdego dzisiaj.
Choć golem rozsypał już swoją skorupę,
Co rakiem wciąż gniecie fundament korzeni,
Ci, co strzelali, już wtedy byli trupem,
Tych, co padali, biel żywi w czerwieni.
Katyń, Charków, Twer, Kijów, Mińsk,
Lasy, łąki, ziemia, kamienie.
W ich pustce przy Orle spoczywa Krzyż,
A w naszych ranach niezłomny tkwi wieniec.
Quid Quidem