Któż z nas nie był jedenastolatkiem? Po szkole w kulki nie grywał? Lub przez moment nie popatrzył w słońce, przez chwilę, bo nawet dzieciak zrodzony wśród podłości ulic zapomnieć się może na progu swej szkoły i napawać się wiatrem, chociaż splugawiony, gdy w niebiańskim błękicie poszukuje przyszłości, gdy ta przyszłość dosłownie rozplatała mu głowę.