Menu
Gildia Pióra na Patronite

Niebo poety

kimże jestem
nie
kim ty jesteś
żeby
ah
brzęcz moja duszo
szarpana niewymownością
tej zdrady
oddawaj się katuszom
nim zstąpi
świt blady

obiecałem ci wolność
lecz teraz
nie umiem
dotrzymać tych słów
zbyt piękne mi lasy
szumiące
wśród dżdżów

miałem narzeczoną
lecz
nie pachniała
jak wiosna
darmo
porównywać ją
do jesieni
a w śniegowych zaspach
jej oblicze
nigdy nie mieni

odszedłem więc
od niej
i bardzo cierpiała
lecz serce me szklane
poezja
już była zabrała
a śpiew ptaków
nad najpiękniejszy głos ludzki
wyżej
był mi ceniony
i ten smak rós
tak dziki
chłodny
i słony

wróciłem do wierszy
teraz już wiem
tylko po to
by ujrzeć niebo
w rękach
innego
poety
oddające się
tanim pieszczotom

serce
mi pękło ponownie
w głowie harmider
i zamęt
a z drżącej
bez przerwy dłoni
na papier
kapał atrament

6950 wyświetleń
58 tekstów
18 obserwujących
  • kuloodporna

    6 March 2021, 23:24

    Kapał atrament z serca pękniętego na białą "pościel"kartki jak "granatowa"krew........super wiersz....:)