Kiedy przychodzimy do domu Kończąc spacer na cmentarz Kończąc spacer alejami cmentarza Spożywamy gorące ciasto drożdżowe Pijemy gorącą gorzką herbatę Napełniamy szczęście oczu Trzema kolorami hiacyntów Pełną czarą ich obfitej woni
Nasza wieś jest taka bardzo samotna Tak bardzo bardzo niepełna Bo zbyt często a nawet gęsto Ich datę urodzenia od dnia śmierci Dzieli tak mała liczba Wschodów i zachodów słońca
Jesteśmy charakterystyczni Jesteśmy lazurowe niebo Jesteśmy słońce w zenicie Na tym i to letnim błękicie Nawet śmiejemy się z tej świadomości Kiedyś jacyś przechodząc jak my dzisiaj Przeczytają i powie ona jemu Tak jak ty mi mówiłaś To ci którzy codziennie szli z Placu Lacha Do skrzyżowania na Lipową I każdego dnia trzymali się za dłonie Drugich takich nigdy tu nie było Ci mieli prawo jak nikt inny Ściskać innym dłonie na koniec mszy Mówić Pokój z tobą Byli kruchymi Cudownie piękną skałą pamięć o nich
Dziękuję za serduszka, dziękuję za gwiazdki, wreszcie dziękuję za to szczególne wyróżnienie. Wszystkim: Administratorowi, Użytkownikom i Czytelnikom życzę dobrej nocy i dobroci wszelkiej zaznawajcie. A, dziękuję też za zabranie wiersza do zeszytów.