Kiedy nadejdą lepsze dni? Kiedy światło ujrzę znów? Wciąż w otchłań spadam i szczęście ucieka mi. Topię się. Nie umiem złapać powietrza, chociaż staram się jak mogę. I nie mam chęci już, nie chcę żyć, nie chcę wstać. Stoję w miejscu i upadam. Jestem zła, jestem smutna; nie umiem grać już. Uśmiech przyklejony, serce krwawi, dusza płacze. Czy radość jeszcze wróci? Potrzebuję pomocy, ale nie umiem o nią prosić. Boje się każdego dnia i nie mogę w nocy spać. Ciemność i demony, wciąż je widzę przed sobą. Szepczą mi do ucha, szydzą ze mnie, i nie jestem już tą samą osobą. Zgubiłam siebie i nie mogę znaleźć, Chociaż wołam rozpaczliwie. Gdzie jestem? Gdzie ma ścieżka? Nie ma drogowskazu.