W nocy płynęły obłoki srebrzyste
Każdy świt
inaczej milczy
Dzisiejszy otrząsnął się z deszczu
srebrzyste krople
na szyi nosi
patrzy świeżo
jak chleb w rękach piekarza
Na murze siedzą mewy
a ściana jak lód włoski
blichówka pozagarniana
przeczesana grzebieniem gniewnym
i deptak na który
z ocynkowanego wiadra
niebo wylało słońce
rażące w oczy
wydłubując w bruku pory
Kupiłem słodką bułkę
taki kaprys
wykluł się z głodu...
Autor
128 116 wyświetleń
1427 tekstów
95 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!