Kochanie Życia
Jeszcze kilka tysięcy kroków
Nim zachód słońca dopali dzień
Ale to jeszcze wcale nie będzie noc
Bo nie o to Bogu
Gdy tworzył radość
Naprawdę nie o noc i nie o sen
Naprawdę ni o taką interpretację
Powinności życia mu szło
Stąd po dniu wieczór długim ma być
Niesamotnym i kolubrynowym ma być
W którym dźwięk tych podstawowych słów
To oczywistość miłości
Nie żadne zażenowanie
Albo i jeszcze wstyd
Stąd dotykają usta ust
Stąd dotykają palce pleców
Kolistym ruchem lub
Jakby chciały w płuca się wgryźć
A smutek tęsknota i żal
I sama śmierć
Są paradoksem zmartwchwstania w nas
I słyszymy je z harmonijki Krzysztofa Myszkowskiego
I ze skrzypiec Wojciecha Czemplika też
I jeszcze raz i jeszcze raz niech płynie do nas
Ich makatkowa modlitwa
Za nasze sto lat
Za nasze zdrowie
Bo wieczór tak szczęśliwy i rozścielany
I piękny i dobry i życiofajny
Jak skrzydłokwiata krzew
Jak jego długo długo biały kwiat
Autor