Jestem złośnicą. Gdy ktoś mnie zrani - pluję jadem. Jestem jak żmija, co się wślizguje pod nogawkę. Jestem trucizną, którą wsypuję Ci do herbaty. Możesz mi zaufać - w potrzebie zawsze doradzę, ale gdy wypominam, to wszystkie grzechy. Nie potrafię zapominać tego, co złe, umiem tylko zamalować to lakierem do paznokci. Potrafię być miła, słodka i namiętna, ale gdy już łamię kości - to wszystkie. Na każdą Twoją obelgę znajdę odpowiedź. Rozdrapię każdą starą ranę i poleję sokiem z cytryny. Bywam jak spis wierszy zakurzony na strychu - bezcenna, ale częściej jestem jak mucha - natrętna. Każde swoje przewinienie tuszuję uśmiechem. Tak lubię, gdy się złościsz, że co rusz wymyślam nowe problemy. I wybacz mi tylko, że co noc, choć się śmieję, to przez smutne łzy.
Ten wiersz kogoś mi przypomina... - rzekła pewna dama z uśmieszkiem Bazyliszka - czy to możliwe, by była do ciebie aż taka podobna?:) Śliczny i wspaniały. Nie ufaj ludziom, kiedy mówią o Tobie złe rzeczy. Miliony razy usłyszałam identyczne zarzuty, jeszcze może, że jestem złośliwa jak to wszystkie skorpiony mają w zwyczaju. Nieprawda, kobiety posiadające cechy wymienione w wierszu są cudowne, namiętne, bardzo emocjonalne. Świat powinien być za nas wdzięczny, bo jesteśmy realne, nikogo nie udajemy ani nie kreujemy nierealnych zjaw. Bardzo się cieszę, że natrafiłam na Twój wiersz. Dziękuję.
I tu masz rację, niestety na inne kobiety działają, jak na corridzie.. czerwona płachta na...byka :):):)
Ale co tam...najważniejsze , że " nasi" mężczyźni nas za tę inność , ostrość...doceniają...:):):) przecież, nie na uczuciach...kobitek mi ( nam) ...zależy :):):)