Jestem jak ten zwierz zraniony porzucony. Mimo że jestem człowiekiem to w środku bardzo przerażonym. Przez człowieka krzywdzona przez lata- przez kata. Każdy szmer każdy głos przyprawial mnie o dęba włos. Noce są koszmarne,myśli wnet "brutalne"... Słucham czy nie wraca po klatce się nie zatacza mój wieloletni oprawca. Lecz jestem tu sama jestem u siebie już pięść nie "lata" przez mojego kata. I mino lęku mimo"blizn" chce być znów kochana - boję się samotności... Jak ten zwierz skrzywdzony błakam się wśród ludzkości w cichej samotności i się rozglądam czy moje serce kogoś pokocha, czy mu zaufa. Lecz juz jestem bardziej ostrożny. Czas leczy rany skórne szybciej niż w umyśle....