Nie na kolanach
Jest takie miejsce na ziemi
Zielona wyspa na rzece,
Gdzie w smukłych traw zieleni
Marzną splecione, ludzkie ręce.
Głowa przy głowie, ciało przy ciele,
Obłoki w gwiazdach szeptem bawią usta.
Do szczęścia potrzeba im tak niewiele,
I żeby mogli na nogach ustać.
Nie na kolanach, kochana, nie na kolanach
Przejdziemy razem życie i świat.
Od zmierzchu do rana, z lekiem na ranach,
Zrzucimy koszule bez darcia szat.
Gdzieś nad dachami zaśpiewał wiatr
Rozdmuchał słowa ich ustom mocno.
Przemienił je w miłości piach,
ciepłem zakurzył miasto nocą.
A, kiedy rano budziki zaszczypią,
Mieszkańcy ożyją z uśmiechem,
Cali zakurzeni tych dwojga serc myślą,
Która miłości dwojga jest echem.
Nie na kolanach, kochana, nie na kolanach
Przejdziemy razem życie i świat.
Razem możemy przeczytać na ranach
Że życie zyskiem, pomimo strat.
Bo my, kochana,
Od zmierzchu do rana, z lekiem na ranach,
Zrzucimy koszule bez darcia szat.
Quidem.art