***
Jej miłość, nie była ciepłą obietnicą,
nazwałbym to raczej zimną przysięgą.
Kruchym lodem, po którym ja
stąpałem nieostrożnie.
Chłodna jak grudniowy wiatr,
stawiała kroki zbyt pochopne.
Usłyszałem tylko pękniecie.
I zapadłem się pod tysiące zimnych fal.
Usadowiła mnie na samym dnie.
Zimnym i ciemnym jak ona sama.
Byłem tylko marnym cieniem,
w którym zbierała swoje siły.
I chłód nagle stał się przyjemny.
Jak trucizna docierająca wszędzie.
Teraz jestem soplem, jednym z wielu,
zbyt silnym i trwałym do stopnienia.
Wystaw flagę moja ukochana.
Twoja miłość właśnie tak została złamana.
***
Ponownie dodany.
Jakos tak ukrył się w cieniu...
12 348 wyświetleń
98 tekstów
22 obserwujących
Dodaj odpowiedź 11 December 2020, 22:32
4 odJeden z Twoich pierwszych wierszy, piękny!
Kocham Cię.Odpowiedź