Jak srebrny gwiazdy promień, Co sny złe odgrania z czoła Zamienić w ciepło dłoni? Jak troski w nich pomieścić? Jak z echa tęsknot wydobyć Melodię co magię wywoła? Jak rytm swojego serca Zakląć w wiersza treści? Jak wierności dochować, Gdy takie kruche są słowa? Jak czasu mgłę zatrzymać, Gdy nad doliną śmierci Zasłoną ciężką opada? Jak drogi krzyżem znaczone Zaczynać ciągle od nowa? A kiedy minie życie, Niczym cień lotu motyla Jak o nim opowiadać? Gdy ginie, co trwać miała chwila.
"kołyszą się ćmy ciemne w rozdygotanym śnie ich szepty potajemne ich zły szyderczy śmiech"
Niczym te pytanie niedokończone, które w każdym prędzej czy później się "zakołyszą", spędzając sen z powiek... Wiersz, w którym przegląda się człowiecza dusza.
Hieronimie mimo kwiecistej Twej wypowiedzi nie rozumiem jak coś może być dla Ciebie ciekawe i wyświechtane i jeszcze się tym ma bronić? Nie rozumiem Twojego toku rozumowania, aczkolwiek pojęłam, że wiersz uważasz za beznadziejny. Pozdrawiam.