Z bliźnim prosta sprawa... 77 razy (co oznacza zawsze) Jeśli idzie o siebie, to tu raczej trzeba patrzeć z perspektywy ciągłej poprawy. Dopiero wtedy wybaczanie sobie w nieskończoność ma sens. Inaczej mamy do czynienia z pobłażaniem sobie i raczej coraz gorszym uwikłaniem jak uwolnieniem. Pozdrawiam ✋
A jednak sobie czasem trudniej wybaczyć, a wtedy bliźniemu się nie potrafi darować. Odpuść nam jako i my odpuszczamy... To co darowane trzeba zapomnieć, wrzucić w głębiny Oceanu Miłosierdzia. Dzięki i pozdrawiam również! 😉
Wszystko zależy od tego jak rozumiemy wybaczenie, i czy nie za bardzo np kochamy bardziej perfekcjonizm jak siebie i drugiego człowieka... Ewagriusz z Pontu ciekawie pisze o pewnym bardzo specyficznym rodzaju pychy, będącym fałszywym a w zasadzie szkodliwym poczuciem winy. Wynika to czasem z chorobliwego skrupulanctwa i tak naprawdę z niewiary w Boże miłosierdzie. Z traktowania odpuszczenia jako nagrody w wymianie handlowej za dobre sprawowanie. Tymczasem Bóg jako osoba szuka żywej relacji a nie zdawania przez nas testów sprawnościowych, które potrafią wpędzić w próżna chwałę... No i właśnie trzeba sobie zdawać sprawę, że w modlitwie jest to tak skonstruowane, że miarą Bożego miłosierdzia względem nas, ma być nasze odpuszczanie innym. Więc jeśli nie jesteśmy w stanie komuś czegoś wybaczyć, to mocno się narażamy. I to prawda że Ci którzy są dla siebie nadmiernie surowi, potrafią wręcz gardzić słabością u innych ludzi (bo widzą w nich swoje słabości) albo wpadają w rozpacz. Temat rzeka 🙂