Zainspirowany Leśmianem
Ich miłość roztrwonił niekontrolowany krucafuksizm
Różnili się w sprawach podstawowych acz nie ich
On był przeciwko równości choć za sprawiedliwością
Ona kolaborowała z poprawnością posuniętą do powściągliwości
Toteż nie dostawał tego od baby co chłopu się należy
Odszedł więc zaschły prawie na południe od Brazos
Tam kędy Tischner z Wojtyłom filozofowali
I wesołością ironiczną formowali wolność w odpowiedzialność
Ona też nie została w tym eksplodowisku siromachy
Gdzie miłość co taką przebogatą była kopyrdła
Dni i noce hiper i bardzo nieskromnych namiętności
Wygasły i nie pomogło ich rozpaczliwie pytające kruca fux
Betlejemowała się zatem w dobrą naprawdę nowinę
I porodziła się gdzie Wisła koniec na dwoje wróży
Wieńcząc dzieło zbawieniem ciała przez spokój
I stabilizację z babcinych smaków i gawęd dziadka
Jej powrót jeszcze raz rozniecił w ogień pierwszą miłość
I weszła do tej samej rzeki drugi raz z niehamowaną orgią
Środkopalcując ortodoksji orderyzmu szymborsizmu
Okupującemu i sidlącemu filozofię i zwłaszcza poezję
A im dwom nowym drogom niekwestionowanych już miłości
Przecież szymborsizm przez swój nicdwarazizm zabraniał
Starych dobrych zakodowanych smaków ludzkich
Które sprawdzają się dzień i noc wniebowziętością
Tak naprawdę za drugim podejściem Bóg jest łaskawszy
A Duch Święty wie czego naprawdę potrzebuje dusza w ciele
Zatem połówki wreszcie pasują do siebie jak bum cyk cyk
Było prawdą prawd naszych świętych dziecięcych wiosen
Koniec końców nie ma szans aby dwoje z huśtawek
Na ziemi już obiecanej w zrozumieniu przez ramion i ud uścisk
Cierpieli psychozy zwyrodnienia czy bakteriozy posocznicowujące się
W śmierć rozstania kataklizmy czy końce świata
Furczy więc miłość aż gardłom decybeli brakuje
Dusze tańczą i śpiewają że lędźwie im skrzypią
Bo na rozstaju każdej drogi jest zawsze Anioł Pański
Z wiązką kluczy do bram nierdzewiejących starych edenów
Autor