Widziałem jak padasz pod ciężarem naszych uczynków Mógłbym podbiec zawołać, że błądzimy Paść w pył i zranić sobie twarz na ostrej kostce bruku Błagać i jeszcze raz szeptać Panie nie wiem, co czynię Czułem i dalej czuję twój ból Najgorszy jest ten zdrady Wtedy, gdy odwracamy wzrok i z radością wypieramy się Twego imienia Widziałem jak wielu obmywało ręce na znak, że mają czyste ręce Byłem w tłumie wielu takich jak ja W ścisku i podnieceniu większość krzyczała imię Barabasza Tak łatwo to zrobić Zapomnieć o swym bliźnim w zawierusze dnia Obmyć ręce i wyglądać suto zastawionej kolacji Winem osłabić sumienie Padałeś wiele razy i nadal wysyłamy ciebie na Golgotę Szukamy włóczni, aby zobaczyć czy aby to naprawdę Szydzący żołdacy i samotność Wiatr owiewa twarz i niesie krzyk ptaka Ten spłoszony umyka w przestrzeń Krew i ocet Cierniowa korona Królestwo, do którego drogi szukamy I ty Panie patrzysz na mnie Tak patrzysz, bo ty widzisz każdego z nas