Hej Mefisto! Coś dyrygentem tej tyrady, Huraganie! Co rozbijasz dźwięków fale Gromko i dbale prowadząc je ku skale Niczym świszczące nad ziemią cykady.
Zagraj i mnie melodię jaką porywistą Mozolnie piętrzącą się nad szczyt urwiska, Po czym runęłaby do wnętrza jej pyska Zostawiając za sobą mroku powłokę mglistą.
Istoto! Co tchniesz w piekieł trąb dech Wzywając do się jakoby sukkub po grzech, Bądź mi hymnem grającym na umyśle
I poprzez serce przetocz batalii interwały, Niech do ciała pompując rytm wyśle By dzielnie przez życie kości maszerowały.
Dzięki Petro za docenienie, zawsze to dodatkowa dawka motywacji w żyłę ;) Ostatnimi czasy dość często sonety mi wychodziły. Zajrzyj, może cosik jeszcze dla się dobrego znajdziesz :)