Gdzieś idziemy i za ręce się trzymamy I ze śmiechem rozmawiamy Ten żar minionej chwili Ogrzewa grząskość każdej mili. Taka jesteś córko, Utracone podwórko, Życie całe jak piórko, I to światło którym jesteś Zawinięte w kolczastą przestrzeń. Czarne belki spalonego domu, Furię, wojnę i blask gromu… Po samotności oceanie Siebie bólem kłamiesz. Ja i tak trzymam Twoją dłoń, Spaceruję aż zamknie się toń, Jak kiedyś przez podwórko, Z Tobą za rękę, córko.