o chodzeniu po czarnych szlakach
dzisiaj zabrakło biletów
do wchodzenia na głowę
można sobie zejść
szlakiem
z moich oczu
zjeść
środkowy palec
i nie czepiać się dłoni
na które zapracowałem
trzymam w nich
ścieżki
na które nie chciałbym
nadepnąć długopisem
- w lesie zawsze kochałem, nie wiedzieć,
w którą stronę mam iść
by w końcu się zgubić -
pomyśleć że bezmyślny atrament
pośród maluczkiego świata
popełnił tyle błędów
by się opisać
a moje tępe ja, to pajac
w pałacu
albo palec w palenisku
a wystarczy dać czasem
paznokieć
by zahaczyć o własne dłonie
zrozumieć że dotyk zawsze mówił prawdę
puścić w niepamięć
życia dług
i długo bez lęku łapać
za ramię
z którego chcę zrzucić wszystko
czym jestem
nie jestem śliskim gościem
- nie łapię za język -
więc chowam w sobie świat
- i tylko wobec życia barier -
lubię się powychylać
-----
ej, ten też na życzenie zatopiony.wrak
to już napastowanie psycho-seksualne. po dwóch tygodniach niepisania powinienem dostać odszkodowanie za stres, przez noszenie tego przykrego obowiązku pisania czegokolwiek.
pozdrawiam również Lili, o której ciepło myślę
Autor