Dotyk pomarszczonych czasem, Kanciastych i chropawych dłoni, Umęczona głowa tęsknie chłonie, Widząc czekającą trasę.
Pusta torba pamięć zbyt uwiera. Zakłamane dni milczą Z dzikością wilczą. Dlatego zatrzymuję się teraz.
Raz szczęście spotkałem. W rękach mocno tuliłem. Najcięższą przebiegłem milę. Życiem oddychałem.
A teraz?! Jak rozbity dzban wina, Próżny, zniszczony, bez soków! Lodowaty wszechświat wokół Nadzieje rdzawym nożem ścina.
Wszystko jest niczym, skutek przyczyną, Prawdę sprzedano dawno w niewolę. Niknąc we wszystkich szczytów dole Nie umiem zapomnieć Ciebie, dziewczyno.
Kocham to przekleństwo, choć aorty pruje. Pali i przytula serce w jednej chwili, Światła i mroku nie myli… Tak bardzo mi Ciebie brakuje…
Quid Quidem
Piękne, szczere, prawdziwe... Pozdrawiam, życzę - jeszcze - dużo dobrego :)
Piękne, szczere, prawdziwe...
Pozdrawiam, życzę - jeszcze - dużo dobrego :)