Do chwały wezwał żołdak i jeden wzleciał głos, - niech żyje mały kapral i płonie kłamstwa stos. Dość było zranień duszy i bieli było dość, - czas zbierać nasze racje, by sedna rzeczy dojść.
Po nowe sięgać myślą, w czerwień rzadko iść, Nie szukać boskiej ręki, gdy walczyć znaczy śnić, Być mapą Boga wojny, w rzędzie jednym stać, I mimo świstów losu, jak rozkaz ciągle trwać.
Czy ziemia stała prosto, czy niosła wiarę swą, Marsz ludzkich cieni patrzył na dzieje rwane krwią, W imię wyższej myśli, jak stado wściekłych Wił, Bez żalu słano pionki, a ogień prawdę tlił.
Słowa te spisał więzień, a został on wolny, Chwilę po zmianie warty, gdy nastał dzień sądny.