Dębowy listek w wąwozie przysnąłwirując opadł na ziemię cieniem purpury klon go otuliłw ramionach topiąc westchnienietarcza już znikła za górą w lesietrawy w zaroślach zadrżałychylił się dzionek gorącym wrześniemwitając jesienne chłody
Grazyna K.
Autor