czy można kochać prawdziwiej doroślej niż wtedy, kiedy motyle wirowały w brzuchu i w sercu i w głowie każdym spojrzeniem paliły przeszywały kiedy potrafiły płynąć jeszcze łzy że nie tak że nie wychodzi
czy można kochać doroślej bardziej niż w te letnie godziny spędzone gdzieś na skraju rzeczywistości zatraceni w słońcu tak bardzo uwięzieni w sobie, ugrzęźli
czy można kochać pełniej bez klapek na oczach nie skupiając się tylko na sobie celebrując obecność jakoś tak inaczej może mniej doniośle, nasze sacrum
czy można kochać bez tego słowa uwierz mi, jestem pewna że tak właśnie mnie kocha potrzebuje tylko czasu a może znów się boi że ono wszystko zaprzepaści tak ciężko je cofnąć gdy tyle znaczy
można tak kochać jeśli to jeszcze miłość przyczajona gdzieś na granicy między nocą a... "uwielbiam na ciebie patrzeć, kiedy jesteś szczęśliwa" - ja wiem