Czy kiedyś zjawi się anioł nadziei, Skrzydłami swymi utuli swe dzieci? Spokój do serca każdego w mig wleje, Bo zamęt i niepewność chętnie na radość zamienię.
Oby to było najszybciej jak się da, Lecz ile to potrwa, miesięcy czy lat? Nikt nie wie ,lecz każdy o zdrowiu śni. I ma w sercu nadzieję, na tylko lepsze dni.
Niech ta nadzieja trzyma nas przy życiu I nie pozwala na płacz chodźby i w ukryciu. Bo warto wierzyć, chodź ciężko jest, Że jeszcze będzie pięknie, że odnajdziemy w życiu swoim sens.
Że jeszcze kiedyś pójdziemy na lody, Na spacer, na kawę nie zależnie od pogody. I docenimy to czego zabraknąć nam musiało. Byśmy docenili to co dotychczas w życiu się miało.