Coraz mniej uczuć stałości Coraz trudniej o ciepło i zrozumienie Coraz więcej jest ludzi samotnych Wśród tłumu społeczeństwa Coraz mniej wartości duchowych Od klasycznego syndromu potrzeb Coraz trudniej odróżnić miłość Coraz częściej udaje się kogoś innego Kim nie jest się naprawdę Nieprawdopodobne przygarnąć dziś Pod swój dach bezdomnego Coraz trudniej zaufać obcemu Coraz trudniej jest spotkać przyjaciela Na swojej drodze przeznaczenia Który poda bezinteresownie pomocną dłoń Nie świat, a ludzie są wyrachowani Coraz więcej obłudy, cynizmu i fałszu W pojedynkę świata nie zbawisz Nie uczynisz go lepszym
Wszyscy mamy małe, większe cele, ale w gruncie rzeczy myślę, że wspólnie łączy nas wyższy cel. Najbardziej zaślepieni potrafią być właśnie ci ideowcy, którzy nie szukają interesu, ale dążą w zaparte.
Wielką "przysługę" oddaje "światu" (i sobie) ten, kto zaczyna jego "naprawianie" od siebie. Owocem takiego porządku rzeczy jest przede wszystkim nadzieja, wdzięczność i wytrwałość (pomimo przeciwności). Czego sobie i wszystkim życzę. Pozdrawiam ✋🙂