Chciałbym tuląc pierś w tę czarną ziemię Zamknąć w niej swe całe gorzkie istnienie. I wsze pragnienia niechciane i smutki grzebiąc Ciszą minąć... wśród grud brudu biel kolebiąc.
Niech dzwony i płacze nie tłuką w mę trumnę! Gdyż przeźroczem cierpiałem i bezgłosem umrę. Samotnią tuliłem najkrwawsze złe lice Samotnią gnałem co tchu w perłowych łez mennice.
Nie żal mi ciała świeżości ni przyszłego stanu! Dawno uczułem w ciemnicy bezdenność oceanu. Zgnilizną wnętrze tchnie, już późno na ratunki, Wsze członki me zbłąkane w kolejce na stratunki.
Zewsząd szkło osacza i tłukąc je kaleczę skórę Więc po cóż skamlące minuty jak Syzyf toczyć pod górę? Tu ziemia kochanka jedyna pragnie mej młodości, W przestworach sennych toczą mnie jej wonności.