(Mk 9, 2 - 10)
Boże jak mi tu dobrze.
Proszę nie każ mi zabić szczęścia.
Tym bardziej odsuń Hioba i jego bliskich los.
Proszę nie bądź moim Właścicielem.
Proszę bądź mi Rodzicami.
Proszę nie każ mi wracać.
Pozwól mi być tu i teraz jutro.
Tylko marnotrawne dzieci widzą
Brzytwę ratunku w powrotach.
Dobrze wycyzelowana wolność
Odlatuje na zawsze z domu,
Nawet gdy domem raj.
Proszę pozwól zasadzić i obsiać
Mój własny kawałek Edenu.
Nie bądź zazdrosny, tym bardziej gniewny,
Że mam tak samo jak Ty,
Przecież to z Twojej woli
Ten skutek mojej nadziei i modlitwy.
A ja się nie okopałem wcale w dobru,
Umiem podarować owoce
I całe krzewy szczęścia bliźnim.
Dziękuję, uwielbiam Cię.
Przepraszam za niezrozumienie dla cierpienia.
Nie umiem go.
Nie poleruje diamentu życia w brylant świętości.
Zresztą nie chcę świecić aureolą,
Co okową bólu i lęku.
Przepraszam, ale o swoje gorliwie modlę.
Amen.
Autor