Będę duchem, który nawiedza cię we śnie. Przerażona będziesz całe dnie Masz we mnie tylko złość. A spokojny ze mnie był gość Nie potrzebuję twoich łez, nie potrzebuję Twojej miłości. Czekanie na Ciebie mnie strasznie złości Mój boże, nie potrzebuję Ciebie Zawsze miałem duszę, nie mam jej już dla siebie Nie będę czekał na Ciebie, aż się zbliżysz. Rany moje sercem zwilżysz Mój boże, jak ból podnosi się. Kocham i nie na widzę Cię Wiem że krwawię, krwawię dla ciebie. Jedyne co mam to tylko siebie Nigdy nie będziemy, nie jesteś blisko mnie czuję się dziwnie jak by ułomnie To nie jest uczucie, na które czekałem Sam nie wiem dlaczego tak długo wytrwałem Jestem zbyt zmęczony, zbyt zmęczony Dlaczego szukam żony? Jestem ponad, Nie potrzebuję twojego współczucia, Teraz ani Ciebie, ani Twojego zatrucia Poderżnij mi gardło i wilkom mnie rzuć Nie chcę już nic czuć, nic czuć Więc najlepiej zabij mnie Tylko proszę, niech to będzie we śnie