A ona mu powiedziała że nie może z nim być bo ma zbyt brązowe oczy a ona woli niebieskie...
A ja umierałam całkiem przypadkowo kiedy niechcący dotknąłeś spojrzeniem kogoś innego A ja umierałam gdy któryś Twój uśmiech był wymuszony. I umierałam kiedy nic nie mówiłeś, bo wyraźnie nie miałeś na to ochoty.
A ona mu powiedziała że nie może z nim być bo ma zbyt brązowe oczy I woli niebieskie.
Rozumiesz?
Roześmiałam się z niedowierzaniem, ale uśmiech znikł z mej twarzy tak szybko Jak szybko przygniótł mnie lazur Twoich oczu
Łał. Po przeczutaniu tego aż mnie tknęło. Podoba mi się zdanie: "A ja umierałam całkiem przypadkowo kiedy niechcący dotknąłeś spojrzeniem kogoś innego". Nieprawdopodobne, żeby "przypadkowo umierać", bo on spojrzał na kogoś innego, ale to tak emocjonalnie prawdziwe. Ten on z bązowymi oczami, to ktoś czwarty, dobrze zrozumiałam? Lazur oczu tego "właściwego" i ona, która woli niebieskie oczy... Napisałaś ten wiersz całkiem prosto, bez żadnych komplikacji językowych i tym podobne, a jednak te słowa mają w sobie coś, co kazało mi analizować każdy wers. Wczułam się w Twój wiersz i mimo złości przez dezorientację, podoba mi się to. Bardzo mi się podoba. Wielki plus.