Zacznę od krótkiego streszczenia: Młoda, niewinna studentka literatury Anastasia Steel jedzie w zastępstwie koleżanki przeprowadzić wywiad dla gazety studenckiej z rekinem biznesu, przystojnym i zamożnym Christianem Greyem. Mężczyzna od pierwszych sekund spotkania fascynuje ją i onieśmiela.W powietrzu wisi coś elektryzującego, czego dziewczyna nie potrafi nazwać. A może tak tylko jej się wydaje? Z prawdziwą ulgą kończy rozmowę i postanawia zapomnieć o intrygującym przystojniaku. Planu nie udaje jej się zrealizować, bo Christian zjawia się nazajutrz w sklepie, w którym Anastasia dorywczo pracuje.Przypadek? I do tego proponuje kolejne spotkanie. W tym miejscu kończy się disneyowskie love story, choć młodziutka, niedoświadczona dziewczyna nie wie jeszcze, że Christian opętany jest potrzebą sprawowania nad wszystkim kontroli i że pragnie jej na własnych, dość niezwykłych warunkach...Czy dziewczyna podpisze tajemniczą umowę? Jaki sekret skrywa przeszłość Christiana? Książka bardzo mi się podobała jest jedną z niewielu powieści w której romantyzm i erotyczne napięcie jest tak zabawne.. Zauważyłam że odkąd autorka wydała tą książkę to w obiegu zaczęły krążyć podróbki, książki które są bardzo podobne...,ale i tak żadna takiego typu książka nie równa się z tą. Bardzo gorąco polecam tę książkę nie tylko panią ale również panom można dowiedzieć się bardzo interesujących rzeczy w temacie seksu ;)
Książki nie czytałem, ale faktem jest, że teraz bestsellery, to bestsellery tylko z nazwy... Bo poza tym, że świetnie się sprzedają, nie znaczy, że są świetne. Tylko co ludzi nakłania do kupna? Reklamy? Bardziej przychylny jestem do recenzji Ocząt Duszy ;] Chociaż jest to przychylność ślepa.
Książka jest o niczym. Niezasłużenie klasuje się na przodach jakichkolwiek list. Tania pornografia... nie uczy o seksie. Wszystko jest bez wyrazu. Sadomasochistyczne opisy dławią. Historia jest zmyślona, nawet seks nie ma w książce podstaw bytu. Można snuć hipotezy, że książkę pisał ktoś, kto ma o stosunkach blade pojęcie i bujną wyobraźnie, która rozmija się na każdym kroku. Jeśli tego oczekują dzisiaj młode panny - to Boże, co to będzie za świat, kiedy przejdę na emeryturę.
Liczę, że książka umrze wraz z szumem. Bo nie rozumiem jak można się wczuć w bohaterkę, która jest tak szara, tak pusta, tak papierowa i tak bezbarwna. Może to wina tego, że przestajemy walczyć o to kim się jest, na rzecz tego by widać było, że się jest.
W tym miejscu należy też pogratulować marketingowcom, gdyż robota - majstersztyk. A głębia książki jest tak płytka, że aż można sobie o dno łeb roztrzaskać.