Thriller "Mroczny zakątek" Gillian Flynn opowiada historię Libby Day, której matka i dwie siostry zostały zamordowane, gdy była małą dziewczynką, a dzięki jej zeznaniom o zbrodnię został oskarżony jej brat Ben. Libby jest od tej pory skazana sama na siebie, bo brat zostaje osadzony w więzieniu, a ojciec opuścił rodzinę już dużo wcześniej i słuch po nim zaginął... Dwadzieścia pięć lat później Libby prowadząca na tym świecie godny pożałowania żywot ulega z powodów finansowych namowom tzw. "Klubu Zbrodni" i wraz z jego członkami wszczyna ponowne, amatorskie dochodzenie w sprawie morderstwa na rodzinnej farmie. W trakcie tego śledztwa ożywają traumatyczne wspomnienia strasznej nocy, ale Libby zaczyna coraz bardziej wątpić w to, czy faktycznie widziała i słyszała to, co jako dziecko przekazała w swoich zeznaniach. Czy na pewno to Ben jest winny?... Tytuł powieści – tak polski, jak i oryginalny „Dark Places” – dobrze oddaje jej klimat. Jest tak ponury, jak brzydkie otoczenie, w którym rozgrywają się przedstawione wydarzenia. Akcja rozwija się powoli, wprowadzając kolejne wątki, postaci, możliwości, stopniowo dawkuje napięcie, a pod koniec przyspiesza i bieg wydarzeń i bicie serca czytelnika, żeby ostatecznie zaskoczyć finałem, brutalnym rozwikłaniem kryminalnej zagadki i wyjaśnieniem motywów zbrodni… Po lekturze „Mrocznego zakątka” czułam się wręcz brudna - ta książka rzeczywiście pozostawiła mrok w jakimś zakątku mnie i nie wiem, czy zdołam kiedyś zapomnieć o opisanej w niej historii – dobra robota, Gillian!