Ja przyniosłem kamień ona znalazła muszlę Wokół nich wytyczyliśmy krąg Wiatr leniwie po twarzach muskał Chmury przegnał ciepły front Zjawiła się z nikąd, nie patrząc na usta Dusze wyczytały gesty jej rąk ”Panie Boże daj nam wszystkim tu obecnym dobro” Wyszeptała do słońca i odeszła stąd Wszystko wokół zamilkło, słychać tylko szum fal Serca biły jak młoty, rozpaliła w nich żar Spotkać bratnią istotę na pustyni tęsknoty Poczuć prawdy dotyk, bezcenny dar Słowa lekkie jak motyl, kruszą najtwardszą ze skał
Żyję i umrę jako wolny człowiek na swoim Nomadland
~lukasyno