A jednak mógłbym tutaj siedzieć w nieskończoność, pogrążony w bezczynności, nieużyteczny. Nie byłoby to trudne. Wystarczyłoby niczego nie chcieć, raz na zawsze wyrzec się wszystkiego, stać się przezroczystym. To inni, ci, którzy w nieunikniony sposób w końcu mnie zauważają, sprowadzą mnie z powrotem do rzeczywistości. W ich spojrzeniach znowu zacznę istnieć. Stanę się tym, który nie zapłacił za swój błąd, tym, którego grzechu nie sposób odkupić. Wówczas do mnie będzie należała decyzja: zostać czy uciec. W obydwu przypadkach będę potrzebował odwagi.
Zawsze miałem taki wygląd, wygląd, który nieco oddala od innych, separuje. Wyraz twarzy, który ludzie biorą za objaw znużenia lub ironii, a który nie jest ani jednym, ani drugim, sam nie potrafiłbym go określić, jest wyrazem mojej twarzy. Moje ciało zawsze cechowała jakby wątła nonszalancja, chudość nastolatka, coś chorowitego. Zawsze ludzie patrzyli na mnie z litością albo pogardą. A najczęściej w ogóle na mnie nie patrzyli. Byłem czymś nieistotnym.
jej, świetnie, tak jakby kawałek mnie opisany, ale każdy ma chyba takie wrażenie...
jej, świetnie, tak jakby kawałek mnie opisany, ale każdy ma chyba takie wrażenie...