Wszystko nagle przygasło. Wszystko zakrzepło. W moim sercu ciągła żałoba. Jako dziecko musiałem się często pogodzić z tym, że wyjeżdżałeś. Podwórko często było puste, a teraz zawsze już będzie. Pomimo, iż odszedłeś, przecież żyłeś i żyjesz we mnie cały czas. Kiedy byłem mały, wyobrażałem sobie ciebie siedzącego na ławce i wyczekiwałem chwili twojego powrotu. Otwierając szeroko oczy marzyłem, że wrócisz. Marzyłem, że złapiesz moją dłoń i będziemy się razem bawili, że stworzymy wspólnie wiele wspaniałych rzeczy. Chciałem mieć kogoś, kto krył by mnie przed rodzicami i zawsze bronił. Bo chciałem, tak po prostu, krzyczeć z drugiego końca podwórka „przyjacielu!”. Chciałem cię mieć po porostu żebyś był. I brak mi ciebie, szczególnie teraz. Nikt nie wypełni pustki, która została po twoim odejściu. Nikt mi ciebie nigdy nie zastąpi. I wciąż będę wyobrażał sobie twój powrót. I będę uśmiechał się do twego zdjęcia. Kiedy jest mi źle, przywołuje cię myślami. Tyle razem przeszliśmy. Kiedy brakowało mi sił, ty pokazywałeś mi nasze miejsce, nasz dom z oddali. Łzy szczęścia płynęły mi po policzku – „To już niedaleko” – mówiłeś. W sercu ciągle mam nadzieje, że dotrzemy tam kiedyś razem i pozostaniemy na zawsze. Przyzwyczaiłem się, że jesteś obecny, że zawsze mogę na Tobie polegać. Wciąż pytam: „Dlaczego?”. I to do mnie nie dociera. Jesteś tam skąd nie mogę cię zabrać z powrotem.
Mam nadzieję, że słyszysz to co mówię, gdziekolwiek jesteś, przyjacielu…
Adnachielu Nie napiszę , że pięknie bo wiesz , ze tak jest... Nie napiszę też , że bardzo poruszył mnie len List bo i to jest oczywiste... Śmierć tak bliskiej osoby jest bardzo bolesna... Poczucie niesprawiedliwości i logiki tego świata wydaje się być większe niż kiedykolwiek... w głowie tak wiele pytań...dlaczego On? Dlaczego teraz? Dlaczego tak...? Jak do tego doszło...? Co dalej...?
On już zna odpowiedzi na te pytania... Pozdrawiam Cię ciepło...
Zmarło kilku moich przyjaciół ,.Byli młodzi i dopiero wchodzili w dorosłe życie.Jeden miał 19 lat(serce) drugi 21(rak) wiem doskonale co wtedy się czuje.Mięło od ich śmierci wiele wiele lat,lecz ja wciąż mam ich przed oczami...takich młodych.Jednego parę godz przed śmiercią widziałam.Żegnałam się z nim i gdy zamknęłam za nim drzwi wybuchłam strasznym płaczem...chyba moja intuicja wiedziała,ze to już ostatni raz jak go widzę,jak rozmawiamy Bardzo długo jeszcze po jego śmierci czekałam,na niego.Nie mogąc uwierzyć ,że przecież już go nie ma...
Ożyły wspomnienia,choć są one tylko troszkę przyprószone kurzem.Często wracam do tamtego dnia
Rzewne łzy płyną po moich policzkach.. Bardzo piękne i smutne. Wiem, co czujesz. Nie jest mi to obce, dlatego jeszcze bardziej mnie to poruszyło. Pozdrawiam..