Menu
Gildia Pióra na Patronite

Droga Donikąd- Wydawnictwo Zacisze -Marek (Fragment)(21)

Grażyna P.

Grażyna P.

Zimne ściany, pomalowane na biało, stalowe pręty w oknie i dwa piętrowe łóżka stojące przy drzwiach.
Ten widok, wciąż prześladuje Marka we śnie.
On to, były wychowanek Domu Dziecka w Dębnie Lubuskim, zamknięty w sobie i nieufny, nikt go nigdy nie kochał i on nie umiał wyrażać swoich uczuć i emocji. Czuł się zraniony jak mały psiak, wciąż adoptowany i z powrotem oddawany, bo się nie sprawdzał.
Czas młodzieńczego buntu i złego wpływu rówieśników, zapisał się w jego życiorysie grubą kartoteką, co się z tym wiąże też wieloma aktami spraw. Wielokrotnie był już karany za jakieś różne przewinienia, przeważnie bójki, rozboje i kradzieże pod wpływem alkoholu i narkotyków.
To poprawczak w Głogowie go ukształtował, tu też nabrał bardzo złego, ironicznego, skrzywionego spojrzenia na całe życie. Miał w pewien sposób szczęście, bo jego niezwykły urok, inteligencja, pewność siebie i wyrachowanie, sprawiały, ze robił dobre pierwsze wrażenie.
On sam też niestety nie wiedział, co chce jeszcze osiągnąć. Zamiłowanie do ryzyka i rozrywek, oraz życia nocnego, pozwoliły mu utrzymać się w pracy na strzelnicy w wesołym miasteczku, rozbijanym tylko sezonowo na ulicy Sulechowskiej.
Tęczowe światła mieniły się wszystkimi kolorami, a niebo przy nich jakby zbladło. Muzyka głosy, śmiechy, ogromna ilość dużych maskotek, to wszystko na pierwszy rzut oka można było tu dostrzec i usłyszeć, oraz poczuć atmosferę zabawy.
Przy barakowozie stojącym, na ogromnych metalowych kołach, ustawiała się kolejka, byli to przeważnie mężczyźni, ale nie brakowało też kobiet.
To dla nich, panowie strzelali z wiatrówki, żeby zdobyć nagrodę.
Marek starał się przestrzegać wszystkich zasad, więc pamiętał o tym że broń trzeba przenosić wyłącznie rozładowaną i obsługiwać z lufą skierowaną ku dołu. Również kontrolował wszystkich ludzi, korzystających ze strzelnicy i informował o tych ważnych zasadach .
Mężczyzna, wiedział o tym, ze jak zawsze, sprawiał bardzo miłe wrażenie, bo był uśmiechnięty, gotowy do niesienia pomocy, opiekuńczy. Te zalety pomogły mu zmylić, niejedną już osobę.
Nikt nie domyśliłby się, ze jest to jedynie przez niego zakładana maska, skrywająca nieodpowiedzialne, wyrachowane oblicze. Lata spędzone w jednej celi, wspólnie z recydywistami oraz kontakt z gangiem handlującym ludźmi, pozwalał mu na ustawienie się w życiu. Tak naprawdę, strzelnica była tylko przykrywką do prawdziwej działalności, między innymi też do sprzedaży narkotyków.
W tym dniu, kiedy spotkał Matyldę na cmentarzu, umówiony był z narkomanem, który jednak nie przyszedł na spotkanie, z jakiegoś niewiadomego jemu powodu. Markowi, dziewczyna od razu wpadła w oko, wyczuł, że jest bardzo samotna i zagubiona.
Postanowił zabawić się łatwą zdobyczą, pomyślał, że będzie to na razie jego trofeum, dopóki jej potem nie poświęci dla zarobku.
Jego plan już na samym początku powiódł się, ponieważ wyczuł słaby punkt dziewczyny, brak męskiego ramienia a w tym wypadku ojca, za którym Matylda tęskniła. Szarmancki i czuły, zrobił wrażenie i zdobył jej zaufanie. Patrzył na nią czule, wzrokiem zakochanego mężczyzny.(Ciąg dalszy nastąpi)

3820 wyświetleń
48 tekstów
1 obserwujący
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!