Menu
Gildia Pióra na Patronite

Szare opowiadanie

Albert Jarus

Albert Jarus

Zamknij na chwilę oczy. Nie skupiaj się. Nie próbuj niczego sobie wyobrażać. Jej historia jest szara i deszczowa. Nie szukaj kolorów.

Szarość, niczym dziurawą sukienkę kopciuszka, ozdobię deszczem. Na dworze jest bardzo ponuro. Wiatr plącze się między nagimi drzewami. Każda gałąź smutno ocieka wodą… Jedna z nich jest szczególnie przemarznięta, samotna i nierozumiana. Tak łatwo godzi się na ten los. Dziś nawet nie może dać nikomu schronienia. Liście, jak płatki róż, dumnie nadstawiała nad głowy przechodniów. Dawała cień, chroniła przed deszczem, a cóż jesień z nią zrobiła? Samotna… Zimą miała jeszcze szansę na małe kryształki lodu lub puch, którym każdy tak się zachwyca, albo chociaż służyła ramieniem dla słoniny. Wtedy oczy dzieci wpatrzone były tylko w nią. Stada sikorek kołysały się jak laleczki, a ona… królewna drzewa. Rosła dość nisko, czasami, gdy nikt nie widział, słaniała się po samą ziemię. Dotykała traw, muskała policzki przechodniów, a dziś…? Tylko deszcz padał jak oszalały. Można było płakać razem z nim i nikt nawet nie zwróciłby uwagi. Krople kapały, tłucząc się o ziemię… Nie poczuła jej… Nie widziała. Pod konarem siedziała całkiem przemoczona dziewczyna. Szara, niekolorowa i mokra. Płakała? Na to wyglądało. Trzęsła się z zimna. Wzrok wbiła w ziemię. Może wypłakała już morze łez, a może tylko kałużę… Gałąź pochyliła się nad nią, tak nisko jak tylko mogła, choć sprawiało jej to dużą trudność. Jesienią, kiedy jest całkiem sama, zastyga. Próbowała pochylić się jeszcze raz, by delikatnie musnąć twarz dziewczyny. Bardzo chciała otrzeć jej łzy, lecz zdrewniałymi konarami drasnęła jej policzek. Dziewczyna lekko drgnęła. Przesunęła się w bok, licząc na ciszę i obecność jedynie swojej samotności. Gałąź pochyliła się jeszcze raz.
- Dlaczego płaczesz?
Kolejne łzy mieszały się z deszczem. Nie słyszała… Nie chciała słyszeć?
- Nie odsuwaj się, chcę cię pocieszyć.
Drasnęła ją jeszcze raz, z nadzieją, że tym razem poczuje jej tętniące życie. Dziewczyna jednak szybko zerwała się i z wrzaskiem złamała nękającą gałązkę. Bezsilnie znów usiadła i zaczęła głośno płakać. Skuliła się jeszcze bardziej pod szary płaszcz. W zaciśniętej pięści, mocno trzymała kawałek patyka. Ściskała go co raz mocniej, czując jak wypustki, wbijają się w dłoń. Gałąź jednak nie poddawał się.
- To tylko mała część mnie, przeżyję – szepnęła. Wiem, że nie chcesz mnie widzieć, że może ranię cię, ale zawsze tu jestem… Pamiętasz? Dorastałaś tu. Bawiłaś się, wspinałaś po mnie na samą górę drzewa. Pamiętasz? Wieszałaś słoninę dla ptaków. Tu cię pierwszy raz chłopak pocałował. Pamiętam tego bruneta. Przychodziłaś tu robić zdjęcia, kiedy się zaręczyłaś… Słuchasz mnie?
Dziewczyna nadal płakała. A czy w tej chwili było ważne dlaczego? Czy płakała ze strachu, złości, z braku miłości? Może ktoś zmarł, może się urodził, a może po prostu opadły jej skrzydła…? Dla gałęzi nie miało to żadnego znaczenia. Nie chciała jej radzić, tłumaczyć, rozumieć. Chciała tylko być.
Wiedziała, że nigdy nie zrozumie ludzkich problemów, ale wiedziała też, że każda istota, której dusza zostanie zraniona cierpi tak samo, czemu więc nie miałaby jej pomóc. Wszak posklejać duszę umie każdy, trzeba tylko oddać cząstkę swojej i wstawić w wybrakowane miejsce.
- Nie myśl, że jestem inna. Ja też bywam samotna i opuszczona. Czasem zapominam, że jestem częścią drzewa... czegoś większego, ale to normalne, gdy przychodzi jesień. W takich momentach zapomina się, że wiosną ptaki uwiją sobie na mnie gniazdo. Zapominam o dzieciach, którym trzymam huśtawkę, o staruszkach, którzy u ulgą siadają w moim cieniu. Jest taki moment, kiedy jest ciężko i się o tym nie pamięta. Ale gorzej jest wtedy, kiedy nie pamięta się o tym, że niedługo przecież znów przyjdzie wiosna… Na dobrą sprawę nigdy nie jestem sama. Dziś na przykład płakałam razem z deszczem, tak mocno, że nawet cię nie zauważyłam. A przecież jesteś…
Wiatr zaczął powoli cichnąć, a z nim płacz dziewczyny. Z każdą kolejną chwilą, kiedy spokój wypełniał jej duszę, coraz wyraźniej czuła otaczający ją świat. Zupełnie jakby wracała do rzeczywistości. Wzrok zsunął się na sine ręce i zaciśnięty w nich patyk. Delikatnie otworzyła palce i jeszcze raz spojrzała na gałązkę. Łzy już nie płynęły, oddech był równy i spokojny, a deszcz powoli ustawał. Nie bardzo wierzyła, w to co zobaczyła. Na całkiem suchym patyku pojawił się nabrzmiały pączek. Wszystko nagle ucichło.
- Nie zastanawiaj się co się stało – powiedziała gałąź. – Czasem trzeba w rzeczach najprostszych, dostrzec magię, by uwierzyć… Uwierzyć w co tylko chcesz… W cuda, ludzi… Ale najbardziej w siebie…
Dziewczyna wstała i z delikatnym uśmiechem na twarzy ruszyła w nieznanym kierunku. Idąc gałąź widział jak zdejmuje przemoczony płaszcz.
Zawiesiła go na ramieniu. Pod spodem miała bluzkę… jakiego koloru…?

7034 wyświetlenia
113 tekstów
103 obserwujących
  • Ta, co lubi marzyć...

    12 June 2013, 22:45

    Ta gałązka... Niby mała i samotna, jak wiele mogła zrobić...
    Piękne odzwierciedlenie życia.
    Długo mnie tu nie było, ale wiedziałam, że znowu zaskoczysz czymś tak niesamowitym.

    Tak trudno nam wszystkim uwierzyć... Dobrze jest mieć kogoś, kto uświadomi nam, że można uwierzyć w co się tylko chce, ale czasami tak trudno. I wiesz, że to Ty uświadomiłeś to, że zawsze trzeba wierzyć w siebie i w co się chce?
    Przez to piękne opowiadanie...

    Samotna gałązka, jak wiele dała? :)
    Ładnie wymyśliłeś z tą gałązką.
    Opowiadanie jak zwykle ma przesłanie...
    Uczy, ale napisane też w dobrym stylu.
    Ma w sobie to coś.

    Pisz i nie przestawaj,
    Bo masz ze mnie głównego czytelnika,
    ~ Oliwka

  • Albert Jarus

    12 June 2013, 22:20

    Dziękuję Aniu, Iwonko i Kasiu za bardzo ciepłe słowa. Miło widzieć Was w moich skromnych progach :) pozdrawiam

  • kullkaa

    12 June 2013, 20:59

    Założyłam tutaj konto ponownie, ale tylko po to, aby móc skomentować to, co piszesz. Uwielbiam czytać to, co tutaj publikujesz. Szkoda tylko, że jest tego tak mało.. Pozdrawiam :)

  • I.Anna

    12 June 2013, 13:15

    Niezwykła historia, nie pomyślałam wcześniej by tu wstąpić, żałuję
    dobrze karmisz swoimi słowami Albert :)
    pozdrawiam

  • Albert Jarus

    10 June 2013, 20:28

    Dziękuję Wam za opinię i poświęcony czas. Doceniam, bo sam mam go bardzo mało.
    Miło Starlight, że zauważasz coć jeszcze :) I Agnieszko, aż mi się uśmiech pojawił od tego tęczowego.
    Bardzo przyjemnie. Pozdrawiam ciepło.

  • misiek45

    10 June 2013, 19:38

    Bardzo piękne opowiadanie aż się zaczytałam,co do koloru bluzki to myślę że miała tęczową bo w końcu przestała płakac gdyż radośc nastała to jak słońce po burzy-pozdrawiam serdecznie:)

  • Szukającsiebie

    8 June 2013, 22:03

    Piękne ;)

  • annak

    7 June 2013, 19:52

    z przyjemnością i zaciekawieniem przeczytałam :) podoba się :)

  • krysta

    7 June 2013, 11:34

    urocze opowiadanie...

  • sasza90

    5 June 2013, 22:56

    porywajace...