Menu
Gildia Pióra na Patronite

Tęsknomania I

lost_inside

20 wrzesień.
6:30. Budzik. Pobudka. Poniedziałek, czas do szkoły. Kolejny nudny dzień... Podnoszę się z łóżka, by założyć swoją maskę. Maskę, którą zwykłam nazywać "wszystko jest okey". Myję
twarz i schodzę na dół przygotować sobie śniadanie. Poranny napój. Jedna łyżeczka kawy rozpuszczalnej, dwie łyżeczki cukru zalane do połowy wodą, a od połowy mlekiem. Na moment
wyrzuciłam GO ze swoich myśli. Znów powrócił. Zapragnęłam rzucić stojącym obok wazonem o ścianę, schować twarz w dłoniach i się rozpłakać. Nie. Uspokój się. Opierając ręce o blat
i spuszczając głowę, zamknęłam oczy. Policzyłam do dziesięciu, wzięłam kilka głębokich oddechów i w pośpiechu przygotowałam sobie jeszcze drugie śniadanie do szkoły. Zarzuciłam plecak na jedno ramię i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i usadawiając się wygodnie na pierwszym siedzeniu, czekałam na tatę. Jest. Odpala samochód i już jesteśmy w drodze. Mija 15 min, tatko zatrzymuje się przed szkołą. Wysiadam, rzucając na odchodnym "To do 14, miłego dnia". Wymuszając uśmiech, znikam za bramą budynku szkoły. Biorę głęboki wdech i wchodzę do środka. Korytarz zatłumiony. Podążam dość szybkim krokiem do swojej szafki.
Zmieniam obuwie, zawieszam kurtkę i, jak to mam w zwyczaju zawsze robić, siadam na podłodze przed szafkami. Nie mija 5 min, a u mojego boku pojawia się Ola. Siada obok i zadaje tysiąc pytań. "Wyspałaś się ?". Mam ochotę powiedzieć, że nie przespałam pół nocy, gdyż moje myśli poniosły mnie w krainę wspomnień o NIM. Zamiast tego mówię jednak "tak, jak nigdy".
Opowiada mi jeszcze, jak spędziła weekend, ale słucham jej tylko jednym uchem. Wyrywa mnie z zamyślenia pytaniem, czy ją słucham. Mówię, że się zamyśliłam i przepraszam, wymuszając uśmiech. Dzwonek. Udajemy się pod klasę, gdzie odbywają się zajęcia z matematyki. Później przerwa. Znowu matematyka. Język polski, póżniej angielski. Jeszcze tylko geografia i fizyka. Tak ! Ostatni dzwonek ! Pędzę do szafki. W pośpiechu zmieniam buty, sięgam po kurtkę i zarzucając na ramię plecak wybiegam ze szkoły. W tyle słyszę głos wołającej mnie Oli. Rzucam tylko, że się śpieszę i już jestem w drodze, prowadzącej mnie do domu. Marzę, by wreszcie ściągnąć z siebie tą obłudną maskę. Piszę do taty sms-a, by nie przyjeżdzał dziś po mnie i zachodzę do kiosku po paczkę gum do żucia. Biorę miętowe, wkładam trzy pastylki naraz i rozgryzam. JEGO ulubione gumy... W takich momentach jak ta, tęsknię nawet za dzieleniem się zwykłymi gumami do żucia... To powoli zaczyna robić się chore (!). Sama nie rozumiem dlaczego tak bardzo na mnie wpłynęło JEGO odejście. Fakt, był niesamowitym przyjacielem. Nie znam drugiego takiego samego człowieka. Wielokrotnie dziwiłam się, że istnieją jeszcze w ogóle tacy na naszej planecie. Miałam to szczęście, że dane mi było GO poznać. Tylko dlaczego to była wyłącznie wakacyjna znajomość ? Niestety, odpowiedzi na to pytanie chyba już nie poznam. Zaczynam się coraz bardziej gubić. Wraz ze swoim odejściem odebrał jakąś cząstkę we mnie. Ona należała do NIEGO. Dawała mi pewność siebie. Pokonywała moje słabości. Kolorowała każdy mój dzień. Napełniała mnie szczęściem. Sprawiała, że uśmiech nie znikał
z mojej twarzy. A teraz ? Teraz brakuje mi wiary w siebie. Każdy mały problem staje się wielkim. Kolejny dzień przyjmuje coraz ciemniejszą, szarą barwę. Moim ciałem zawładnął
smutek. Każdy uśmiech jest już tylko wymuszonym grymasem. Potrzebuję Cię, Arturze. Ty dotykałeś moją duszę w taki specjalny sposób. Koiłeś ją... Chcę nadal być przy Tobie.
Przytul mnie rano i powtórz to wieczorem. Powiedz mi, co czujesz, a poczuję to samo. To wcale nie musiało się tak skończyć, prawda ? Moja głowa aż huczy od tych myśli. Każdego dnia pojawia się ich coraz więcej. Z każdą muszę nauczyć się sobie radzić. Dochodzę do domu. Mama w ogrodzie. Każe mi zejść za 10 min na obiad. Mówię, że nie jestem głodna, że zjem później i wchodzę na górę. Zamykam pokój, włączam cicho muzykę i kładę się na podłodze.
Wpatrując się w sufit, wsłuchuję się w muzykę. Zasypiam. Budzi mnie mama, która dobija się do mojego pokoju, prosząc bym coś zjadła. Schodzę więc na dół i jem. Gołąbki. Kiedyś
smakowały lepiej. Teraz wszystko straciło swój smak. Nawet mój przysmak, gołąbki mamusi... Po zjedzeniu ponownie zamykam się w swoim pokoju. Siadam przy biurku i wlewam w ciebie, Mój Pamiętniczku, przeżycia dzisiejszego, niczym nieodbiegającego od innych, dnia. Koniec na dziś, pora na kąpiel i sen.
Do następnego, Mój Miły.

7931 wyświetleń
92 teksty
18 obserwujących
  • Victoria Angel

    1 March 2023, 15:36

    Czytam, czytam, czytam... najpierw było imię Darek teraz niby czyta o tym samym mężczyźnie, ale nazywasz go Artur. Wreszcie Darek czy Artur?... Pogubić się można.

    • 19 July 2023, 14:37

      Kto powiedział, że mowa o tym samym mężczyznie?

    • Victoria Angel

      19 July 2023, 15:06

      Jednak Jesteś. :-))) Bardzo się cieszę. Pozdrawiam. :-)))