Wrócili do siebie. Minął rok. Wszyscy dokoła świętowali. Niektórzy powtarzali jakże znane: "a nie mówiłem?". Wydawało się, że teraz nic już ich nie rozdzieli. Spełniali nawzajem swoje marzenia. Zwiedzali. Chodzili na rodzinne imprezy i do wspólnych znajomych. Czytali sobie nawet w myślach. Znali się na wylot. Po cichu szeptało się nawet o zbliżających się zaręczynach. Aż tu nagle... Przypadek... Kilka SMSów... Kilkanaście słów...
-Jak się czujesz? -to pytanie pojawiło się, gdy tylko z ogromną torbą na ramieniu przekroczyła próg mieszkania znajomej blondynki. -Jeżeli chcesz to... -Przenocujesz mnie dwie noce? Nie chcę na niego wpaść w kamienicy. -rzuciła swoje rzeczy na podłogę i bezradnie wzruszyła ramionami. W oczach, które niegdyś wypełniała radość widać było bezgraniczny smutek. -Możesz tu zostać ile tylko chcesz. -I proszę cię. -spojrzała na koleżankę. -Nie rozmawiaj z nim o mnie. Nie ma prawa o mnie pytać. -Oczywiście. Goś, czy... -Nie będę płakać. -uśmiechnęła się smutno. -Całą noc to robiłam i wystarczy. Teraz muszę się skupić na kilku tekstach, które mam poprawić. Przyniosłam ciasto. -postawiła na wyspie pojemnik z szarlotką. -Naszło mnie gdzieś o trzeciej nad ranem na wypróbowanie nowego przepisu. -I jak? -Współlokatorzy byli w siódmym niebie, więc chyba dobre. -do lodówki wstawiła litrową butelkę z winem. -Wybacz, ale... Wieczorem muszę się upić. -Nie ma sprawy. -Wytłumacz mi tylko... Znasz go trochę dłużej i... -jąkała się próbując nadal zachować chłodną obojętność. -Jak on... Dlaczego mnie zdradził? Jeszcze dwa dni temu mówił, że... Podobno byłam całym jego światem. Podobno znam go lepiej niż ktokolwiek inny. Podobno. -Gosiek, nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie. Zachował się jak palant. Dzwonił do ciebie? -Coś ty. -prychnęła. -Wściekł się jedynie, że przeczytałam jego SMSy. -Ale jak... -Nika, chciałam tylko zgrać kilka piosenek, a skrzynka odbiorcza była otwarta. -usiadła na dywanie i objęła ramionami kolana. -To był cholerny przypadek, a jeszcze nim tu przyszłam dostałam telefon, czy wiem z kim sypia mój facet. -pokręciła bezradnie głową. -Czuję się jak w jakiejś idiotycznej komedii rodem z USA. -Jak mogę ci pomóc? -Nalej mi wina, bo chyba nie dam rady dzisiaj poprawić tych tekstów.
Jeden drink. Drugi drink. Trzeci drink. W oczach już nie pojawiły się łzy. Serce już nie waliło jak szalone, a myśli nie były już tak splątane. Wszystko powoli układało się w jedną całość. Cały ten czas. Wszystkie te sytuacje. Wszystko to przestało być takim mętlikiem. Teraz już wiedziała, co i jak. Teraz już wiedziała, jak powinna postąpić i co musi zrobić. Potarła nerwowo policzki ścierając ostatnie łzy i wzięła głębszy oddech sięgając po kieliszek. Czwarty drink.