Menu
Gildia Pióra na Patronite

Wiecznie żywe koszmary

RedOnly

"Wiecznie żywe koszmary"

Biegłam nocą. Srebrzysty księżyc oświetlał okolicę. Wiem, że było pięknie, ale ja nie miałam czasu rozkoszować się tym widokiem. Nie miałam czasu zwracać uwagę na gwiazdy, na cicho szumiący las. Widziałam tylko ją leżącą na podłodze kuchni pobitą, zakrwawioną. Wiedziałam, że muszę jak najszybciej wezwać pomoc, że muszę dostać się od cioci i zadzwonić po karetkę. W głowie słyszałam tylko głos krzyczący: "Szybciej!" Nie myślałam o tym, że jest noc, że jest zimno, a ja jestem w piżamie, wciąż biegłam, bo wiedziałam, że jak nie zdążę to ona umrze, a ja zostanę sama. Nie chciałam tego, tak bardzo ją kochałam...
Do dziś budzę się z przeświadczeniem, że w domu ktoś się bije, że leje się krew, że znowu walczą o kieliszek. Później przypominam sobie, że to przeszłość, że ona zmarła 2 lata temu, a on dalej siedzi i dalej pije, ale on już mnie nie obchodzi. Dopiero później przypominam sobie, że nie jestem małą dziewczynką, że mam własne dzieci, męża. Wiem, że dzieci potrafią czasami być silniejsze niż dorośli. Wiem to z własnego doświadczenia. Ale wiem też, że pewnych wydarzeń nie da się zapomnieć nie ważne jak dawno miały miejsce, że pewnych obrazów nie da się wymazać z pamięci czy wyrzucić z serca. Wiem, że do końca swego życia nie zapomnę tego co widziałam. Pamiętam jak kiedyś marzyłam o tym by zostać lekarką, aby wyleczyć moich rodziców z tej "choroby". Wtedy miało to sens, teraz już nie. Wystarczyło, że odwiedziłam się o tym, że nałóg jest gorszy o jakiejkolwiek innej choroby istniejącej na tym świecie. Że nie wystarczy wypić gorzki lek czy dostać zastrzyk, żeby przeszło. Wystarczyło, że dowiedziałam się, że nie mogę nic zrobić , że nie mogę im pomóc jeśli sami nie zechcą mojej pomocy. Oni niestety jej nie chcieli. Zawsze byłam wzorową uczennicą, ale gdy ze szkoły szłam do domu to modliłam się o to, żeby byli trzeźwi, albo chociaż spali i się nie bili. Czami było dobrze, czasami nie. Wiele razy zastanawiałam się kogo oni bardziej kochają mnie czy butelkę. Nikt nie potrafił mi odpowiedzieć dlaczego to właśnie mnie spotkało, dlaczego nie mogę mieć normalnych rodziców, dlaczego ja a nie ktoś inny. Nienawidziłam tych, którzy sprzedawali wódkę, miałam ochotę ich zabić. Wiedziałam, że to wszystko przez wódkę, a oni ciągle im ją przywozili. Teraz rozumiem, że to była ich praca z tego żyli, z tego karmili swoje rodziny. Życie momentami bywa brutalne, jak w dziczy. "Jeśli chcesz przeżyć troszcz się o swoich i tylko o swoich, nie zwracaj uwagi na innych, bo to grozi śmiercią". Ludzie tak często zapominają, że są ludźmi, a nie zwierzętami. Zapominają, ze żyją w cywilizowanym świecie, a nie w buszu. Wystarczyło okazać trochę serca i dla ich dobra odmówić im sprzedaży wódki. Niestety w całym życiu moich rodziców nie znalazł się nikt, kto miał choć trochę serca i tak jest do dziś. Ludzie nie zwracają uwagi na innych. Liczą się tylko oni sami to co chcą osiągnąć. Liczy się ich chęć zdobycia pieniądza. Nikt nie jest sobie wstanie wyobrazić co czuje dziecko, które widzi krew swoich rodziców. Krew wylewaną w walce o butelkę. Jak cierpi, bo najbliżsi mu ludzie, ci którzy powinni opiekować się nim i chronić je przed tym widokiem, sami doprowadzają do bezsennych nocy, koszmarów, które pozostają na zawsze. Zostają w pamięci jak wypalona żelazem blizna na skórze. Blizna, która ciągle przypomina ból jej wypalania i tego kto ją wypalił - rodzica alkoholika.
Kochany czytelniku, ta krótka opowieść jest oparta na faktach autentycznych. Czytając ją nie myśl, że to kolejne dramatyczne opowiadanie wymyślona przez nastolatkę, one miało miejsce. Zdarzyło się naprawdę, a bohaterka tej historii ciągle pamięta każdy szczegół swego dzieciństwa wypełnionego wódką. Swoich pijanych rodziców. Swoje modlitwy. Nigdy nie myśl, że takie sytuacje to rzadkość, zdarzają się notorycznie, a małe niewinne dzieci cierpią. Cierpią podczas wypalania trwałej i niezniszczalnej blizny przez kogoś kto powinien je kochać i chronić, przez kogoś przy kim powinny czuć się bezpieczne - przez rodzica...

34 wyświetlenia
1 tekst
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!